Przejdź do głównej zawartości

Recenzja książki Dom ech - Barbara Erskine, czyli kobieca literatura.



Joss od dzieciństwa wie, że jest adoptowana. Kocha swoją rodzinę, ale jej pragnieniem jest odnalezienie swojego dziedzictwa. Gdy okazuje się, że odziedziczyła ogromną posiadłość Belhedon Hall, od razu wprowadza się tam w raz z mężem Lukiem oraz synem Tomem. Niestety w domu zaczynają się dziać niepokojące rzecz, a na ciele Toma rodzice odnajdują sińce. Wszelkie oskarżenia padają w kierunku Joss. Czy kobieta naprawdę traci zmysły, czy jednak dom rzeczywistości jest w nawiedzony?
Tytuł Oryginału - House Of Echos
Data Wydania - sierpień 1997 (Data Przybliżona)
Liczba Stron - 488
Kategoria – horror

Misz masz

Książka zaliczana jest do kategorii horroru z powodu historii z dreszczem na plecach. Dawna rodzinna historia, trochę duchów, posiniaczone dziecko i egzorcysta. Za to, co jeszcze znajdziemy w powieści: na pewno romans. Jest to typ horroru napisanego przez zagorzałego fana harlekinów 😊 . Główna bohaterka z niematerialnym przystojnym rycerzem, mąż, szwagierka i jeszcze pracownik mechaniki samochodowej. Oprócz tego, zauważamy wątek historyczny, opisujący dzieje królów i książąt staro-wiecznej Anglii. Nie ma co ukrywać, że powieść jest przeznaczona dla kobiet.

Kilka faktów

Fabuła nie pędzi lawinowo, na łeb na szyje. Rozwija się powoli, aż do ostatnich stron. Historia jest ciekawa i nie naciągana. Autorka musiała się bardzo dobrze przygotować, aby wiarygodnie podać fakty historyczne oraz umiejscowić  wydarzenia w odpowiednim czasie. Dialogi jaki i opis historii, zostały napisane w języku, który znajdziemy w wielu książkach z kategorii romansu. To oczywiście w niczym nie przeszkadza. Dialogi są rzeczywiste i ożywione. Postacie mają własny charakter i charakterystyczną osobowość, którą udało się stworzyć dzięki takiej obszerności tekstu.

Było miło, ale się skończyło.

Powieść jest obszerna i nie można powiedzieć, że to zaledwie kilka zapisanych stron. Można również stwierdzić, że powieść czyta się bardzo szybko. Jest to rodzaj książki po którą sięgniemy po lekturze, czegoś mocniejszego. Kartka po kartce leci prawie pięćset stron, a ty nawet nie wiesz kiedy. Polecam jako odskocznie.

Jeśli jesteś miłośniczką romansów w wątkiem historycznym, a jeszcze przy okazji lubisz się czasami pobać, to powieść jest właśnie dla ciebie.

Moim zdaniem 6/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Joanne Kathleen Rowling, Harry Potter, czyli co powiecie o mieszkaniu w stylu Hogwartu.

Kto w dzieciństwie nie marzył, aby dostać list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa? Ok, może nie w dzieciństwie, ja czekam do teraz 😊 . Gdy byłam mniejsza a o translatorze Google nikt jeszcze nie słyszał, moim największym zmartwieniem było, jak ja zrozumiem nauczycieli, jak mój angielki tak kiepsko stoi? Teraz to już żaden problem, ale listu nie ma do dziś. Nie tracąc nadziei, możemy podsycać naszą magiczną atmosferę dodatkami, które są rodem z filmów o Harrym Potterze, kto wie, może faktycznie pochodzą z Hogwartu, w końcu uczelnia też musi na czymś zarabiać. Serce domu jest w kuchni. Ale nie tylko w kuchni. Salon z kominkiem jest również oblegany, szczególnie podczas jesiennych wieczorów. Więc, jak sprawić, żeby nasi goście poczuli się jak w jednym z salonów domu Grifindora? Oczywiście najlepiej by było kupić meble, które pasują do charakteru zamczyska lub zamienić obłożenie ścian, najlepiej na cegłę ozdobną. Gdy nie chcemy ponosić takich kosztów, wystarczy parę magicznych do

Recenzja książki dziecięcej. Tajemniczy ogród - Frances H. Burnett, czyli książka wcale nie o ogrodzie.

Dziś na blogu Książki Agi, będziemy się przyglądać opowiadaniu o tajemniczym tytule, tak tajemniczym jak sam ogród. Ten opis lektury jest ciekawy ponieważ, książka z pozoru opowiada o małej dziewczynce, która po śmierci rodziców trafia do starego domu, swojego wujostwa. Tam poznaje swojego kuzyna jak i tytułowy tajemniczy ogród. Ale czy o tym naprawdę jest książka? Niechciane dziecko. Mery Lenox, bo właśnie o niej mowa, od urodzenia była niechcianym dzieckiem. Moim zdaniem słowa: niechciane dziecko są zbyt trywialne. Bardziej była człowiekiem, który nie powinien istnieć, najlepiej gdyby istnieć przestała. Podejrzewamy, że była wpadką próżnej marki z wysoko postawionym w amii ojcem. Matka jej nie chciała, więc dała ją w ręce opiekunki. Ta nie potrafiąc znaleźć złotego środka, między wychowaniem dziecka, a służeniu białym ludziom, rozpuściła małą Mery. Chciałabym zauważyć, że ojciec dziecka również się nim nie interesował. Nawet gdy jej rodzice umierali, nie wspomnieli n

Mari Jungstedt - Słodkie lato, czyli książka pusta w środku.

Dziś zajmę się recenzją książki Słodkie lato, skandynawskiej autorki kryminałów Mari Jungstedt. Czy mieliście kiedyś taką sytuację, że książka miała sporo stron, ale tak naprawdę, jeśli mielibyście streścić fabułę, to spokojnie zamknęlibyście się w kilku zdaniach? Mnie najbardziej zastanawia to, co zajęło aż tyle stron? Książka jest piątą z kolei historią Inspektora Anders Knutasa. Na szczęście, książki nie łączą się w sposób szczególny, więc bez problemu można je czytać nie po kolei. Ja na przykład zaczęłam od piątej. 😊 Upalne lato (nawet słodkie), ściąga tłum turystów. Podczas beztroskiego czasu nad wodą, dochodzi do makabrycznego zdarzenia – morderstwa. Tak się wydarzyło, że inspektor Anders Knutasa jest w tym czasie na urlopie. Gdy z niego wraca, aby pomóc w śledztwie, dochodzi do kolejnej zbrodni. Tytuł Oryginału - I Denna Ljuva Sommartid Data Wydania - 16 Listopada 2017 ISBN - 9788311151529 Liczba Stron - 302 Kategoria - Kryminał Język -Polski Cykl: