Recenzja książki Harry Potter i Przeklęte Dziecko - J.K. Rowling, Jack Thorne, John Tiffany, czyli jedną nogą w świecie magii.
Harry Potter w roli ojca i to wcale nie wróż nic dobrego.
Dzieci w wieku szkolnym, które są porównywane ze słanym ojcem. Ciemność, która
nadchodzi, a o które nikt nie chce słyszeć. Piętno Slytherinu i przyjaźń, która
nigdy nie powinna się narodzić. I to wszystko w formie scenariusza.
Tytuł Oryginału - Harry Potter And The Cursed Child
Data Wydania - 22 Października 2016
Liczba Stron - 368
Kategoria - Literatura Młodzieżowa
Forma wcale nie nad treścią.
Choć i tak forma mi się bardzo podobała. Jedni pewnie mówią,
że to nabijanie kasy odgrzanym kotletem, ale z drugiej strony, jeśli ludzie
chcą to kupić, potem przeczytać i jeszcze im się to podoba, to dlaczego niby
tego kotleta, raz jeszcze w panierkę nie obtoczyć.
A wracając do tematu formy powieści, to jak dla mnie jest to
duży plus. Ostatnią pozycję, którą przeczytałam, a była napisana w ten sposób,
była Balladyna i nie powiem, żebym jakoś bardzo była nią wtedy zachwycona. Tu natomiast
sytuacja prezentuje się zupełnie inaczej.
Widzimy dokładnie opisaną scenerię, dzięki czemu jesteśmy w
stanie widzieć tak jak to widział twórca. Akcja, dzięki temu, jest żywsza, bardziej
dynamiczna i jak dla mnie ciekawsza. Książkę po prostu się wciąga.
Oj działo się.
Czego, według mnie nie można zarzucić tej powieśc, to braku
pomysłowości. Ja wiem, że Harry Potter już się przejadł i to, co jest jego
kontynuacją kontynuacji, może wam lekko przypominać Rambo 84, ale tak nie jest.
Ciekawy pomysł, wartka akcja, jest trochę mrocznie i trochę
zawile. Ciężkie decyzje, prawdziwe dialogi, szczere uczucia. Jak dla mnie pozycja
stanęła na wysokości zadania.
Wielki powrót.
Nasi bohaterowie, którzy nas opuścili na wiele lat, znów do
nas wracają, a my – witamy ich z otwartymi ramionami. Ci sami, lekko zaznaczeni
postępem czasu. Z założonymi rodzinami, ciężką pracą i paroma siwymi włosami,
ale to nadal oni. Przypominamy sobie ich pierwsze dni w Hogwarcie, a potem
patrzymy jak ich własne dziegć zaczynają pierwszy dzień w szkole magii i
czarodziejstwa. Dla mnie, było to bardzo przyjemne przeżycie, które fanom Harrego
na pewno się spodoba.
I na końcu.
No jak dla mnie tu pojawił się największy problem autorów.
Czasem jest łatwiej zacząć niż skończyć i wcale nie pije tu do płci męskiej.
Fajnie przemyślana
fabuła z dość nie dopracowanym i szybkim zakończeniem. To jest ta część, która
zawiodła mnie najbardziej. Wolałabym osobiście nie wiedzieć jak się kończy niż
dowiedzieć się i tak dalej żyć.
Moja ocena to 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz. Widzimy się wkrótce :)
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w zakresie pozostawionych przez mnie treści komentarzy w celach oceny treści zamieszczonych w artykułach.