Przejdź do głównej zawartości

Jakub Ćwiek - Przez stany POPświadomości, czyli jak spełnić swój amerykański sen.




Głupich nie sieją sami się rodzą, czy jakoś tak. Sięgnęłam to tą książkę, ponieważ myślałam, że będzie o czym innym. Raczej coś w stylu jak masmedia wpływają na naszą podświadomość, czy coś w tym stylu. Kiedy zaczęłam czytać, zorientowałam się jak bardzo się myliłam.
Książka opowiada o losach grupki przyjaciół, którzy zamierzają zwiedzić Stany Zjednoczone w oparciu o kultowe filmy, serialne lub książki, które zostały obsadzone na ziemi Amerykańców.

Mentalność Polaków.

No może nie Polaków, ale moja. Gdy tylko zaczęłam czytać, moja pierwsza myśl była taka: kurczę jak ja im zazdroszczę. Bo kto, drodzy Państwo, nie chciał by spakować walizek i ruszyć w podróż za ocean w pogodni za filmami, na których zostaliśmy wychowani.
Nie zazdroszczę im w takim sensie, że jestem zła, że się im udało. Raczej dlatego, że mnie się to nie uda. Niestety, nie jestem w stanie sobie pozwolić na kilku miesięczny urlop, nawet bezpłatny, opłacić bilety, hotele i jeszcze kampera. Ale! Ale, przecież nie mówię, że nigdy, może kiedyś nadejdzie taki czas i sobie na to pozwolę.
Nasi podróżnicy, mają taką pracę, która pozwala im na takie podróże, a nawet na tym zarabiają, a czy ktoś mi zabronił kiedyś tak pracować. Nie. Winna jestem sama sobie.

Szklanką po łapkach.

Wracając do fabuły. Książka jest reportażem pisanym przez Jakuba Ćwieka o przygotowaniach, samej wycieczce i powrocie. Po pierwsze, Jakub Ćwiek, to raczej wprost kojarzył mi się z fantastyką, ale człowiek jest omylną istotą. Tak czy owak, udało się im dotrzeć do miejsc, które my zwykli zjadacze chleba, znamy jedynie z wybuchających samochodów, kaskaderskich wyczynów, czy największych miłości, na śmierć i życie. Bo kto nie chciałby się przebiec po schodach, po których biegał sam Rocky Balboa, no właśnie kto?

Nie ja.

Kiedyś byłam w Paryżu. Kto nie oglądał kiedyś filmu romantycznego, którego akcja rozgrywała się w Paryżu, niech pierwszy rzuci kamieniem. I kiedy stałam już pod tą wierzą Eiffla i zobaczyłam aleje Pół Elizejskich, to mówiąc szczerze mega się rozczarowałam.
Do katedry Notre-Dame była kilometrowa kolejka, a w Luwrze, dałam rade się skupić na eksponatach jedynie przez półtorej godziny. Potem już mnie nic nie interesowało. Dla mnie po prostu to nie jest to.

Amerykański sen.

Ja również posiadam swój amerykański sen, ale jest on zupełnie inny. I choć bardzo by chciała być blisko willi Stephena Kinga, to nie przygotowałabym całej wycieczki w oparciu o seriale czy filmy, bo dla mnie to po prostu nudne. Ciekawe jest i owszem, na ekranach telewizora, w życiu jest już to dużo mniej barwne. Bo budynek jest tylko budynkiem, a ciekawy staje się jak wybucha, a Bruce Willis ratuje się w ostatniej chwili.

Nie krytykuje.

Książka mnie strasznie wymęczyła. Niezmiernie się na niej wynudziłam, ale nie mogę powiedzieć, że nie jest dobra. TAK KSIĄŻKA JEST DOBRA. Tylko nie dla mnie. Jeśli nic się nie dzieję, a ktoś jedzie samochodem i dzwoni do kogoś innego i chce mu powiedzieć, że już kupił bilet, ale jeszcze nie ma wizy i bla bla bla, to mnie po prostu średnio ciekawi.

Foto, fotka, selfie.

Czego nie można im zarzucić to fotorelacja. Zdjęcia są wprost genialne. Jedne to ujęcia artystyczna, ale mnie najbardziej urzekły ich prywatne fotografie. Tam gdzie mają głupie miny, są nie ucharakteryzowani, a często są zmęczeni. Te zdjęcia zawładnęły moim sercem. Widać na nich Amerykę taką jaka jest, a jest różnobarwna, przepiękna i inspirująca.
Przekonajcie się sami.

Książkę przeczytałam dzięki

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

Komentarze

  1. Bardzo ciekawa propozycja, chętnie po nią sięgnę w wolnej chwili:) Pozdrawiam, angelaopisuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawiłaś mnie do jej przeczytania. Też marzy mi się taka podróż ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi się ta książka wydaje całkiem ciekawa. Ja akurat chętnie ruszyłabym śladami filmów, więc chętnie ją przejrzę. No a na piękne zdjęcia zawsze warto popatrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak uwielbiam Ćwieka to ta książka mnie zdecydowanie rozczarowała ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie opisana książka, aż chce się przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  6. Liczyłam, że będzie to fantastyka, za którą cenię Ćwieka, ale w tym układzie raczej nie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli można na chwilę się przenieść do USA... jak dla mnie super. Idealna książka aby się oderwać od rzeczywistości i przenieść w nowe miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba i nie dla mnie taka propozycja... Zdecydowanie wolę książki o innej tematyce...

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajna propozycja. Idealna na prezent świąteczny dla przyjaciółki
    www.flare.com.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie słyszałam nigdy o takiej książce, cos innego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Obiektywna ocena :) super. Za to ja zawsze chcialam pojechac do Paryza. Twoj opis byl jak kubel zimnej wody 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  12. Marzę o takiej podróży, lecz może nie koniecznie na takiej samej zasadzie co w książce.. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ciekawa recenzja. Czekam z niecierpliwością na kolejną :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawie i fajnie napisane.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale dzięki twojej recenzji na pewno po nią sięgnę. Też mam małego bzika na punkcie USA
    http://wanilioweimprowizacje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Sama marzę o wielkiej podróży, ale niestety nie wszystko jest realne. Super recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest realne, ograniczenia są jedynie w naszych głowach.

      Usuń
  17. No to raczej nie przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
  18. Na tyle lubię Jakuba Ćwieka, że i tej jego książki sobie nie odmówię, choć jest nieco inna niż to, czym raczył nas do tej pory :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy czytam recenzje książek lub filmów i widzę, że będzie o podróży grupki znajomych, od razu przychodzi mi na myśl film "Eurotrip" - jedna z najgłupszych komedii, jakie oglądałam, ale za dzieciaka śmieszyły mnie takie rzeczy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to nigdy nie śmieszyło i chyba nie zacznie :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Widzimy się wkrótce :)

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w zakresie pozostawionych przez mnie treści komentarzy w celach oceny treści zamieszczonych w artykułach.

Popularne posty z tego bloga

Joanne Kathleen Rowling, Harry Potter, czyli co powiecie o mieszkaniu w stylu Hogwartu.

Kto w dzieciństwie nie marzył, aby dostać list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa? Ok, może nie w dzieciństwie, ja czekam do teraz 😊 . Gdy byłam mniejsza a o translatorze Google nikt jeszcze nie słyszał, moim największym zmartwieniem było, jak ja zrozumiem nauczycieli, jak mój angielki tak kiepsko stoi? Teraz to już żaden problem, ale listu nie ma do dziś. Nie tracąc nadziei, możemy podsycać naszą magiczną atmosferę dodatkami, które są rodem z filmów o Harrym Potterze, kto wie, może faktycznie pochodzą z Hogwartu, w końcu uczelnia też musi na czymś zarabiać. Serce domu jest w kuchni. Ale nie tylko w kuchni. Salon z kominkiem jest również oblegany, szczególnie podczas jesiennych wieczorów. Więc, jak sprawić, żeby nasi goście poczuli się jak w jednym z salonów domu Grifindora? Oczywiście najlepiej by było kupić meble, które pasują do charakteru zamczyska lub zamienić obłożenie ścian, najlepiej na cegłę ozdobną. Gdy nie chcemy ponosić takich kosztów, wystarczy parę magicznych do

Recenzja książki dziecięcej. Tajemniczy ogród - Frances H. Burnett, czyli książka wcale nie o ogrodzie.

Dziś na blogu Książki Agi, będziemy się przyglądać opowiadaniu o tajemniczym tytule, tak tajemniczym jak sam ogród. Ten opis lektury jest ciekawy ponieważ, książka z pozoru opowiada o małej dziewczynce, która po śmierci rodziców trafia do starego domu, swojego wujostwa. Tam poznaje swojego kuzyna jak i tytułowy tajemniczy ogród. Ale czy o tym naprawdę jest książka? Niechciane dziecko. Mery Lenox, bo właśnie o niej mowa, od urodzenia była niechcianym dzieckiem. Moim zdaniem słowa: niechciane dziecko są zbyt trywialne. Bardziej była człowiekiem, który nie powinien istnieć, najlepiej gdyby istnieć przestała. Podejrzewamy, że była wpadką próżnej marki z wysoko postawionym w amii ojcem. Matka jej nie chciała, więc dała ją w ręce opiekunki. Ta nie potrafiąc znaleźć złotego środka, między wychowaniem dziecka, a służeniu białym ludziom, rozpuściła małą Mery. Chciałabym zauważyć, że ojciec dziecka również się nim nie interesował. Nawet gdy jej rodzice umierali, nie wspomnieli n

Mari Jungstedt - Słodkie lato, czyli książka pusta w środku.

Dziś zajmę się recenzją książki Słodkie lato, skandynawskiej autorki kryminałów Mari Jungstedt. Czy mieliście kiedyś taką sytuację, że książka miała sporo stron, ale tak naprawdę, jeśli mielibyście streścić fabułę, to spokojnie zamknęlibyście się w kilku zdaniach? Mnie najbardziej zastanawia to, co zajęło aż tyle stron? Książka jest piątą z kolei historią Inspektora Anders Knutasa. Na szczęście, książki nie łączą się w sposób szczególny, więc bez problemu można je czytać nie po kolei. Ja na przykład zaczęłam od piątej. 😊 Upalne lato (nawet słodkie), ściąga tłum turystów. Podczas beztroskiego czasu nad wodą, dochodzi do makabrycznego zdarzenia – morderstwa. Tak się wydarzyło, że inspektor Anders Knutasa jest w tym czasie na urlopie. Gdy z niego wraca, aby pomóc w śledztwie, dochodzi do kolejnej zbrodni. Tytuł Oryginału - I Denna Ljuva Sommartid Data Wydania - 16 Listopada 2017 ISBN - 9788311151529 Liczba Stron - 302 Kategoria - Kryminał Język -Polski Cykl: