Przejdź do głównej zawartości

John Grisham – Kancelaria, czyli jak od małej kancelarii stać się...




Recenzja kryminału prawniczego.

Tytuł oryginału – The Litigators
Data wydania – 18 stycznia 2017
Liczba stron – 511
Kategoria – thriller/sensacja/krymin

Mała kancelaria prawnicza, która swoją reklamę umieszcza na kuponach bingo, ciągle ugania się za wypadkami samochodowymi. Na swoim koncie mają kilka pozwów o zachowania nieetyczne w stosunku do swoich klientów. Kolejno pojawia się młody ambitny mężczyzna, który ukończył wydział prawa na Harvardzie. Jak to się stało, że spotykają się w jedną pijacką noc i stają się wspólnikami?


Ile kryminału w kryminale?

Co prawda, żaden ze mnie krytyk literacki i mówiąc szczerze nie mam prawa wypowiadać się w ten sposób, ale z drugiej strony nikt mi nie zabroni. Wszem i wobec, nie był to dla mnie kryminał. Nie było tam żadnych cech kryminału. Nie działo się w sumie nic ciekawego. Nie było żadnej akcji. Bardzo monotonna i jednostajna książka. Oczywiście nie mówię, że to źle. Czasem warto przecież oderwać się od książek trzymających w napięciu i przeczytać coś, przy czym nie trzeba się spinać.

Idzie gładko.

Książka, rzeczywiste idzie gładko. Jest napisana bardzo dobrym językiem, a co za tym idzie – ukłony dla tłumacza. Powieść czytamy szybko i choć nie ma wartkiej akcji, nie nudzimy się przy niej jakoś specjalnie. Jesteśmy wstanie polubić naszych bohaterów i za każdym razem im kibicować. Mimo, że to już kolejny odwyk.

Gdzie się podziały...

Nie chodzi mi o dzikie plaże ani o tamte prywatki, bo ani na jednym a nie na drugim nigdy nie byłam. Tu chodzi mi o strony. Książka ma aż 511 stron. Dlaczego aż? A no dlatego, że w ogóle się tego nie odczuwa. Związane niestety jest to również z tym, że książkę można streścić w kilku zdaniach, ponieważ wątkami pobocznymi również nie grzeszy.

Reasumując – łatwa i lekka lektura.

Komentarze

  1. Nigdy nie czytałam kryminału prawniczego...
    Ciekawa pozycja, chciałabym przeczytać tę książkę :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubier Grishama, choć.nie zawsze przy pierwszym kontakcie doceniam jego książki,, czasem muszę odpuścić i po jakimś czasie wrócić

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chcę przeczytać jakąś książkę, autorstwa tego pisarza :) ale peewnie też będę narzekać, że za mało kryminału w kryminale.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tematy prawnicze są bardzo trendy ostatnio. W literaturze i w serialach- to temat, który dobrze się sprzedaje. Ja oczywiście w tym nic złego nie widzę i chętnie bym sięgnęła po tą lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba się skuszę lubię tego typu kryminały :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyglada całkiem ciekawie, kiedyś pochłaniałam książki, iestety teraz kompletnie brak mi na to czasu :( Bardzo załuję, ale zamierzam to zmienić jak najszybciej, bo lista wartych do przeczytania pozycji wciąż się wydłuża :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio zainteresowalam się książkami kryminalnymi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przekonuje mnie ta książka... Ostatnio mam chęć czytać same książki, w których akcja nas porywa :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmmm niby lubię takie książki, ale ich schematyczność mnie doprowadza do pasji...
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zainteresowała mnie ta pozycja, dodaję do listy :) i od siebie polecam kryminał "Śmierć w Chateau Bremont" :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Widzimy się wkrótce :)

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w zakresie pozostawionych przez mnie treści komentarzy w celach oceny treści zamieszczonych w artykułach.

Popularne posty z tego bloga

Joanne Kathleen Rowling, Harry Potter, czyli co powiecie o mieszkaniu w stylu Hogwartu.

Kto w dzieciństwie nie marzył, aby dostać list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa? Ok, może nie w dzieciństwie, ja czekam do teraz 😊 . Gdy byłam mniejsza a o translatorze Google nikt jeszcze nie słyszał, moim największym zmartwieniem było, jak ja zrozumiem nauczycieli, jak mój angielki tak kiepsko stoi? Teraz to już żaden problem, ale listu nie ma do dziś. Nie tracąc nadziei, możemy podsycać naszą magiczną atmosferę dodatkami, które są rodem z filmów o Harrym Potterze, kto wie, może faktycznie pochodzą z Hogwartu, w końcu uczelnia też musi na czymś zarabiać. Serce domu jest w kuchni. Ale nie tylko w kuchni. Salon z kominkiem jest również oblegany, szczególnie podczas jesiennych wieczorów. Więc, jak sprawić, żeby nasi goście poczuli się jak w jednym z salonów domu Grifindora? Oczywiście najlepiej by było kupić meble, które pasują do charakteru zamczyska lub zamienić obłożenie ścian, najlepiej na cegłę ozdobną. Gdy nie chcemy ponosić takich kosztów, wystarczy parę magicznych do

Mari Jungstedt - Słodkie lato, czyli książka pusta w środku.

Dziś zajmę się recenzją książki Słodkie lato, skandynawskiej autorki kryminałów Mari Jungstedt. Czy mieliście kiedyś taką sytuację, że książka miała sporo stron, ale tak naprawdę, jeśli mielibyście streścić fabułę, to spokojnie zamknęlibyście się w kilku zdaniach? Mnie najbardziej zastanawia to, co zajęło aż tyle stron? Książka jest piątą z kolei historią Inspektora Anders Knutasa. Na szczęście, książki nie łączą się w sposób szczególny, więc bez problemu można je czytać nie po kolei. Ja na przykład zaczęłam od piątej. 😊 Upalne lato (nawet słodkie), ściąga tłum turystów. Podczas beztroskiego czasu nad wodą, dochodzi do makabrycznego zdarzenia – morderstwa. Tak się wydarzyło, że inspektor Anders Knutasa jest w tym czasie na urlopie. Gdy z niego wraca, aby pomóc w śledztwie, dochodzi do kolejnej zbrodni. Tytuł Oryginału - I Denna Ljuva Sommartid Data Wydania - 16 Listopada 2017 ISBN - 9788311151529 Liczba Stron - 302 Kategoria - Kryminał Język -Polski Cykl:  

Recenzja książki dziecięcej. Tajemniczy ogród - Frances H. Burnett, czyli książka wcale nie o ogrodzie.

Dziś na blogu Książki Agi, będziemy się przyglądać opowiadaniu o tajemniczym tytule, tak tajemniczym jak sam ogród. Ten opis lektury jest ciekawy ponieważ, książka z pozoru opowiada o małej dziewczynce, która po śmierci rodziców trafia do starego domu, swojego wujostwa. Tam poznaje swojego kuzyna jak i tytułowy tajemniczy ogród. Ale czy o tym naprawdę jest książka? Niechciane dziecko. Mery Lenox, bo właśnie o niej mowa, od urodzenia była niechcianym dzieckiem. Moim zdaniem słowa: niechciane dziecko są zbyt trywialne. Bardziej była człowiekiem, który nie powinien istnieć, najlepiej gdyby istnieć przestała. Podejrzewamy, że była wpadką próżnej marki z wysoko postawionym w amii ojcem. Matka jej nie chciała, więc dała ją w ręce opiekunki. Ta nie potrafiąc znaleźć złotego środka, między wychowaniem dziecka, a służeniu białym ludziom, rozpuściła małą Mery. Chciałabym zauważyć, że ojciec dziecka również się nim nie interesował. Nawet gdy jej rodzice umierali, nie wspomnieli n